Od zawsze
myślałam o tym jak będzie wyglądać moje dorosłe życie, ale nigdy nie sądziłam,
że sprawy przyjmą taki obrót wydarzeń. Żyję wyłącznie na utrzymaniu Emily. Po
dniu w którym pokłóciłam się z rodzicami, szybko spakowałam wszystkie moje
rzeczy i wyszłam jeszcze przed północą, zostawiłam jedynie krótki list, w
którym napisałam żeby się o mnie nie martwili. Wiedziałam gdzie mogę pójść.
Emily ma własne mieszkanie, owszem, nie pracuje, ale jej rodzice za nie płacą.
Była w szoku, gdy opowiedziałam jej całe zajście, ale zaproponowała mi
mieszkanie z nią, póki nie znajdę pracy. Na razie mam pieniądze na swoim koncie
w banku, ale to bardzo mała kwota, za mała by kupić mieszkanie. Cały ostatni
tydzień chodziłam do wszystkich firm znajdujących się w pobliżu. Nigdzie jednak
nie chcieli mnie przyjąć, bo nie skończyłam szkoły. Fakt, że rzucam szkołę, nie
zdziwił moich wykładowców, bo nie sądzili że tyle wytrzymam. Może i mieli
rację, może i się poddałam, ale to moje życie i ja będę znosić konsekwencje.
Największy szok przeżyli Trevor, Rick i Jessica. Doszli do wniosku, że ich
opuszczam, a studia już nie będą takie same beze mnie. Choć ich zapewniałam, że
nadal będziemy się codziennie spotykać i nic poza studiami się nie zmieni, ale
bolał mnie fakt, że mają rację – zostawiam ich, moich przyjaciół.
-Wszystko
się ułoży, zobaczysz- zapewniała mnie Emily, gdy przyszłam z firmy, która
również mnie nie chciała.
-Może za
wysoko mierzę, może powinnam zacząć od sprzedawcy lub kelnerki.
-Nie musisz,
taka praca jest nie dla ciebie.
-Nie ma dla
mnie pracy- odparłam zrezygnowana.
-Jutro nie
pójdę na wykład, pomogę ci z pracą.
-Dziękuję.
Nie będę jej
przekonywać, że powinna być obecna na wykładzie, bo wiem, że nic nie zdziałam.
Nasza paczka jest słynna z tego, że zrobi wszystko by tylko nie iść do szkoły,
a w jej przekonaniu, pomoc mi jest bardzo dobrym argumentem.
Tak więc
rano wstałyśmy wcześnie, zjadłyśmy obfite śniadanie, aby mieć siłę na
poszukiwania, choć i tak zjemy pewnie na mieście. Jak dotąd ubierałam się na
rozmowę o pracę w spódnicę do kolan i białą koszulę, jednak dzisiaj wiedziałam,
że znów mi się nie poszczęści, dlatego założyłam coś, co równie dobre mogłabym
założyć na co dzień, ale również trzymając się bieli i czerni.
W
poszukiwaniach miała nam pomóc Jess, która również nie czuła potrzeby
odwiedzenia uczelni, mimo to cieszę się, że do nas dołączyła. Spędzam z
przyjaciółmi teraz mniej czasu, dlatego każda minuta jest potrzebna.
Mówią, że
jeśli się nie wierzy, że coś się nie uda, to się to nie uda, więc trzeba
wierzyć. To odnosi się do mojej dzisiejszej sytuacji. Wiedziałam, że i tak nic
nie znajdę, więc tylko zgadzałam się na propozycje firm, które sugerowały
dziewczyny, a ja godnie wysłuchiwałam odmów, jednych uprzejmych, drugich już
nie bardzo. Weszłyśmy do jakiejś kawiarni, która była nieopodal i
postanowiłyśmy wypić kawę.
-Może po
prostu wróćmy do domu – zaproponowałam.
-Nie!
Znajdziemy ci dziś posadę- zaprzeczyła Jess.
-Dobrze by
było.
-Musisz być
bardziej optymistyczna, wtedy szczęście ci dopisze.
-Byłam
optymistką tydzień temu i to też nie pomogło.
-Nie trać
nadziei, uhm przepraszam.
Właśnie
zaczął dzwonić telefon Ems, dlatego wyszła na zewnątrz, by swobodnie
porozmawiać. Przez ten czas, grzebałam łyżeczką w swoim kremowym ciastku. To
nie miało sensu.
Po kilku
minutach wróciła do nas Emily wyraźnie ucieszona.
-Co się tak
cieszysz? – zapytała ją Jess.
-Pamiętasz
Travis’a? – zwróciła się do mnie Ems, ignorując Jessice.
-Ten
chłopak, który jest modelem. Był z tobą na weselu twojego brata.
-Tak, to
ten.
-I co z nim?
-Ma bardzo
dużo znajomości, tych z wyższej półki. Dlatego poprosiłam go, żeby znalazł dla
ciebie
jakąś pracę godną uwagi. Najwyraźniej znalazł, bo zaraz tu przyjedzie.
Miałam już
podziękować Emily, ale do kawiarni wszedł Travis. Jest to przystojny, wysoki,
dobrze zbudowany facet z lekkim zarostem. Trudno powiedzieć czy się uśmiechał,
bo raczej na jego twarzy widniał grymas, może zniesmaczenie albo zdenerwowanie.
Usiadł obok
mnie, gdyż naprzeciwko siedziały Jess i Ems. Podał mi jakiś plik kart i zaczął
mówić.
-Miałem
załatwić pracę, a to nie jest praca, jednak można zgarnąć kasę i wydaje mi się
że warto. Trudno było mi cię wkręcić. W sumie to było małe zamieszanie.
Uczestnicy programu zostali już dawno wybrani, ale gdy pokazałem im twoje
zdjęcie, uznali że z tobą będzie większa oglądalność i wywalili jakąś laskę.
-Poczekaj! –
przerwałam mu- O co chodzi? Jaki program?
-A tak. Jest
to nowy program Polowanie Na Faceta (Love
Games), który powstaje w Anglii, miejsca Ci nie podam, tajemnica zawodowa,
dowiesz się na miejscu.
-Ale jak to?
Czyli nie mam nic do powiedzenia?
-Emily
powiedziała, żebym nie pytał się gdy coś znajdę, dlatego od razu cię wkręciłem,
co nie było też łatwe.
-A może ja nie
chcę uczestniczyć w żadnych programie?
Podniósł
wysoko brwi.
-Stawką jest
50 tysięcy funtów. Organizatorzy stwierdzili, że masz duże szanse. Co ci
szkodzi spróbować?
To był ten
ton, który używają ludzie by podkreślić, że druga strona nie ma już nic do gadania.
Wiedziałam, że jestem przegrana w tej sprawie. Miałam żal do Emily, że oboje
wkręcili mnie w coś, czego nie chciałam, ale suma była imponująca, może
naprawdę mam szansę wygrać.
-A na czym
to polega? – zapytałam po chwili namysłu.
Travis się
uśmiechnął, bo zrozumiał, że nie będę już robiła problemów i wystąpię.
-Wszystko
masz w kopercie, jednak są to ogólnikowe informacje. Miejsca nikt ci nie podał,
bo dojedziesz tam limuzyną. Daty zakończenia programu też nie ma, bo nikt nie
wie ile to będzie trwać.
Wstawał już,
gdy coś mu się przypomniało.
-Podpisz mi
tu jeszcze. – poprosił, wkładając mi długopis do dłoni.
-Co to jest?
-Umowa,
spokojnie, przeczytałem.
Coś mi
podpowiadało, żeby mu nie ufać, ale skoro Emily ma do niego zaufanie to i ja
powinnam mieć. Odszedł wyraźnie ucieszony, bo praktycznie nie było większych
problemów, czego pewnie się spodziewał. Może i łatwo się zgodziłam, ale tak
naprawdę to co mi szkodzi spróbować? Travis miał rację, w kopercie były tylko
ogólne informacje. Data i godzina, kiedy przyjedzie limuzyna żeby mnie zabrać,
długa lista potrzebnych mi rzeczy i taka sama długa tych których nie mogę
zabrać, zawarta była również informacja na temat programu, na czym będzie
polegał.
„Trzy dziewczyny rywalizują o względy
jedenastu mężczyzn, którzy i tak sami zdecydują w której grupie chcą się
znaleźć. Co tydzień jest nowe zadanie, a wygrać może je tylko jedna dziewczyna,
która następnie nominuje trzech mężczyzn do eliminacji. Co tydzień ktoś odpada.
Gdy zostanie jeden pan, będzie on musiał wybrać między trzema paniami, role się
odwrócą”
W sumie to
dowiedziałam się tego co najbardziej mi potrzebne, mianowicie co ja tam będę
robić. Mam po prostu rozkochać w sobie jak największą liczbę facetów, żeby byli
w mojej grupie i pomagali mi wygrać. Skoro jest jedenastu facetów to i
jedenaście zadań będzie, co znaczy że spędzę tam jedenaście tygodni, albo
więcej, zawsze organizatorzy mogą nam dać tydzień więcej na odpoczynek czy coś
takiego.
Po
przeczytaniu tych kilku kartek, zorientowałam się czemu Travis uważał wkręcenie
mnie do programu za niełatwe zadanie. Polowanie
Na Faceta rozpoczyna się już za 5 dni. Dziewczyna której zajęłam
miejsce, pewnie już wszystko zaplanowała i może nawet zaczęła się szykować. Nie
jest mi przykro, wręcz przeciwnie , cieszę się, że jednak organizatorzy
pozwolili mi brać udział, to nowa przygoda.
Skoro miałam
przyciągać chłopaków, to musiałam poprawić kilka rzeczy w moim wyglądzie. Na
początku poszłyśmy z dziewczynami do kosmetyczki: masaż, korygowanie brwi,
maseczki, peeling. Następnie udałyśmy się do manicurzystki, ale tylko ja miałam
mieć robione paznokcie, bo dziewczyny nie przepadały za pomalowanymi
paznokciami. Mnie się zawsze podobały, ale sama nigdy nie miałam na to czasu i
chęci. Teraz nie muszę się o to martwić, bo moje paznokcie są sztuczne i pewnie
wytrzymają cały program, a jak nie, wezmę ze sobą zapasowe, by w razie czego
szybko dokleić.
Jessica i
Ems tak gorliwie rozmawiały ze sobą, że nie usłyszały jak płacę manicurzystce,
postanowiłam je wystraszyć, choć było to bardzo dziecinne. Nie udało mi się
jednak, bo Emily się odwróciła. Przez chwilę podziwiły moje długie paznokcie, a
potem wyszłyśmy. Został ostatni punkt: buty. Nigdy nie chodziłam na obcasach,
tym bardziej na szpilkach. Wydawało mi się to strasznie trudne. Jednak po
przymierzeniu kilkunastu jeśli nie kilkudziesięciu par butów, wybrałam 12 par,
głównie na szpilkach. Będą mi potrzebne, nie dlatego że jestem niska, wręcz
przeciwnie, jestem wysoka i będę jeszcze wyższa, a poza tym, faceci lubią
dziewczyny na szpilkach.
Razem z Ems
wróciłyśmy do jej mieszkania, a Jessica pojechała do siebie. Zaczęłam ochoczo
przeglądać swoje ubrania, najpierw tak po prostu żeby się rozpoznać w jakości
mojej garderoby, a potem analizowałam listę rzeczy które mam wziąć. Brakowało
mi tylko bikini, bo nie chodzę na basen i nie jeżdżę nad morze, ale teraz muszę
kupić.
-To będzie
duża zmiana, prawda? – zapytała mnie Emily, gdy weszłam do kuchni, po tym jak
przeanalizowałam całą moją szafę.
-Jeszcze
większa niż dotychczas, a co jeśli popełnię jakąś gafę, a kamery to uchwycą?
-Nie zrobisz
nic głupiego, postępuj rozważnie, choć nie wiem czy to możliwe w takim
programie.
Uśmiechnęłam
się do niej, tak, trudno będzie myśleć rozważnie gdy chodzi tu o jedenastu
facetów.
-Muszę
znaleźć tych najlepszych, z którymi mam szansę wygrać – zauważyłam.
-Tak, nie
trzymaj się jednego, staraj się utrzymywać kontakt z wszystkimi. A jeśli chodzi
o twoje przeciwniczki z nimi też staraj się być w przyjacielskich stosunkach,
po to by na końcu wbić nóż w plecy.
-Czasami się
ciebie boję.
-Musisz
wygrać, nie widzę innej opcji.
-Postaram
się. Zrobię wszystko, przed niczym się nie powstrzymam. Muszę wygrać.
-------------------
Już 5! A raczej dopiero.
Wstawiłam, choć nie było jeszcze 10 komentarzy, dlatego tym razem gdy pojawi się 12 komentarzy, wstawię następny rozdział :) Pamiętajcie, że w 10 rozdziale pojawia się One Direction, tym razem na stałe, więc czym szybciej tym lepiej :)