Obserwatorzy

czwartek, 8 maja 2014

Part 4. Wedding Time.




Czekałam na nasze spotkanie. Codziennie na ulicach rozglądałam się wokół siebie. W domu szybko podbiegałam do drzwi, gdy zadzwonił dzwonek, ale i tak czekało mnie rozczarowanie. Mijały miesiące, jeden, drugi, zima. Chyba za bardzo wzięłam do siebie słowa tej dziennikarki, może to dla niego nic nie znaczyło, chciał żeby to nie wyszło na światło dzienne, bo nie jestem tego warta. Z nikim nie podzieliłam się tymi rozmyślaniami, nie mogłam. Czekałam spokojnie, aż przestałam czekać. Na początku lutego pogodziłam się z faktem, że to moja teoria jest prawdziwa.
Tego dnia miał nas odwiedzić ojciec. Musiała to być naprawdę ważna wiadomość, bo ostatnio był u nas pół roku temu, tylko po to, by powiedzieć że dziadek nie żyje, jaki jest ten powód?
Mama krzątała się po kuchni już od bladego świtu. Przewijałam się jej tylko od czasu do czasu, gdy czekałam czegoś do jedzenia. Poza tym siedziałam w swoim pokoju z Trevor’em, który mnie odwiedził jako jedyny, bo Jess i Ems poszły obejrzeć trening chłopaków, a Trev ma zwichniętą kostkę, więc nie może w nim uczestniczyć.
Zawsze gdy na niego patrzyłam, czyli praktycznie 24/h, bo nawet na tapecie telefonu mam nasze zdjęcie, przypominały mi się wszechobecne we wszechświecie słowa ‘Przyjaźń damsko-męska nie istnieje’. A my to co? Jeśli to nie przyjaźń , to co innego? Związek bez zobowiązań? Nie, to nadal przyjaźń. Kocham go, fakt, ale jak brata. Oddałabym za niego życie, a on za mnie. Nikt w moim życiu nie jest tak ważny jak on. Jest taką wspaniałą osobą, że aż się dziwię dlaczego nie ma dziewczyny, ale gdy tak się zastanawiam nad tym, dochodzę do wniosku, że nie chcę żeby ją miał, bo musiałabym się nim dzielić. Może to bardzo samolubne z mojej strony, ale tak właśnie jest, potrzebuję go jak powietrza.
-Fire Dragon – rzuca w moją stronę, gdy zamykam za sobą drzwi.
-Nie, to za banalne. Musi być chwytliwa nazwa.
-Coś jak Tattoos?
-Oczywiście, że nie. Może Imagine Dragons?
-Jak ten zespół?
-Racja. To po prostu Imagine.
Pokiwał głową zgadzając się. Nazwa miała dotyczyć studia tatuażu, który zakładaliśmy, oczywiście tak na niby, to po prostu na zajęcia z Zasad Życia Społeczeństwa Nowożytności (ZŻSN), mamy zrobić coś co dotyczy nowych zasad panujących w teraźniejszości. Wybraliśmy biznesplan, bo jest to proste i nie wymaga zbytniej pomysłowości. Biznesplan, to kilkanaście kartek dotyczących funkcjonowania zakładanej firmy, musi się znaleźć : streszczenie, opis firmy, zarządzanie, marketing, opis działalności i o wiele, wiele więcej, choć nie jestem w stanie tego zapamiętać, bo przecież nie będzie mi to już nigdy potrzebne, a w razie czego, mogę skorzystać z Internetu, tam znajdę praktycznie wszystko. Możliwe, że mój ojciec coś takiego już robił i to nie raz, ale nie poproszę go o pomoc, już dawno temu przyrzekłam sobie, że o nic go nie poproszę, nie po tym, gdy zostawił mamę. Nadal utrzymuję z nim kontakt, ale nie bliski, nie umiem mu tego wybaczyć, po prostu zawsze gdy na niego patrzę, widzę wyraz twarzy mojej mamy, gdy jej to powiedział.
Miałam wtedy 14 lat i oglądałam Disney Channel w salonie. Byłam taka malutka i chudziutka, że nie było widać mojej wystającej głowy, bo skuliłam się. Weszli do pomieszczenia i strasznie się kłócili. Bałam się wychylić, więc siedziałam cicho i wsłuchiwałam się w ich rozmowę, choć wiem że było to nieładne z mojej strony. Tata coś wtedy krzyczał, że od dawna nie może tego znieść, aż wreszcie oznajmił, że chce rozwodu. W ten sposób zdradziłam swoją obecność, zapytałam co to znaczy. Byłam mała, nigdy nie miałam styczności z takimi rzeczami, miałam wizję szczęśliwej rodziny: mąż, żona i dzieci, a jednej chwili wszystko się zmieniło. Wtedy zobaczyłam twarz mojej mamy, którą teraz widzę w twarzy ojca. Zrozpaczona, pozbawiona sensu życia i zanosząca się histerycznym płaczem mama uciekła do kuchni, podczas gdy ojciec spokojnie mi wszystko tłumaczył, gdybym tylko wiedziała… na pewno by ode mnie dostał. Podejrzewałam go potem o inną kobietę, ale takiej nie było, nie wiem jak jest teraz, stałam się obojętna na jego życie, głównie przez wzgląd na mamę, nie miała od tamtej pory nikogo, choć prosiłam, nadal kocha tatę.
-Tess! – na ziemię sprowadził mnie głos Trevor’a.
-Co?
-Mówiłem, że skończyłem. – pomachał mi przed oczyma pendrivem, na którym zapewne był nasz biznesplan, który czekał na wydrukowanie.
-Och, no dobrze.
-Wszystko w porządku?
-Tak, tylko zastanawia mnie cel wizyty mojego ojca.
-Będzie dobrze. A jeśli o to chodzi, to muszę już spadać.
Przytulił mnie i wyszedł z pokoju. Nie muszę go odprowadzać, zna drogę do drzwi.
Natomiast ja zaczęłam się szykować. Żadnych sukienek, ojciec nie jest tego wart. Szanuję go, ale równocześnie brzydzę się nim, powinien raz na zawsze usunąć się z naszego życia, same tego chciał. Założyłam asymetryczne, pudrowe spodenki i białą bluzkę, nic specjalnego. W momencie, gdy skończyłam rozczesywać włosy, usłyszałam dzwonek do drzwi. Już się nie zerwałam tak jak zawsze, pogodziłam się, że Styles nie przyjdzie.
Usłyszałam śmiech Johny'ego. Mój młodszy brat cieszył się z widoku taty, był za młody by wszystko pojąć. Wkrótce znienawidzi go tak jak ja.
Wreszcie i ja wyszłam z mojego pokoju. Spojrzałam na niego i znowu przed oczyma zobaczyłam zapłakaną twarz mamy.
-Tess! Co u ciebie?
-Nie sądzę, żeby to cię interesowało.
-Oj, to źle sądzisz- nie tracił najwyraźniej zapału.
-Miejmy to już za sobą, twoje idealne życie czeka na ciebie, a ty pewnie nie możesz się doczekać, aż znowu nas zostawisz.
 Jego mina trochę zmieniła się, ale w porę przyszła mama, by oznajmić, że kolacja gotowa.
Miała na sobie czerwoną sukienkę, bardzo ładnie w niej wyglądała. Sama była bardzo ładną kobietą i zawsze się dziwiłam czemu z nikim nie jest. Może i nie byłam wzorem córki, nie umiem się do niej odezwać  nie krzycząc lub wyzywając jej, ale to nie znaczy, że nie dażę jej szacunkiem i zaufaniem, wręcz przeciwnie.  Już podczas deseru, zachwalałam jej obiad, a ojciec potwierdzał, pewnie by zapunktować. Wdali się w dyskusję na temat poczynań firmy ojca, więc zajęłam się swoim kawałkiem czekoladowo-biszkoptowego ciasta.
-A jak tam Zac, Tess? -zapytał mnie, gdy nawet nie zauważyłam, że skończyli rozmawiać o zamówieniu na ogród u mojej mamy.
-Jak cię to interesuje, to się go zapytaj, a ja nie chcę wiedzieć.
Otworzył usta by coś powiedzieć, ale zdał sobie sprawę co oznaczają moje słowa i dał sobie spokój. Skończyliśmy deser.
-No dobrze, teraz chciałbym wam coś powiedzieć.
-No przecież, nigdy nie przychodzisz, gdy nie masz czegoś do powiedzenia - miała to być uwaga na boku, ale specjalnie podniosłam głos.
Spotkałam się z morderczym spojrzeniem matki, pewnie nadal myśli, że ojciec chce wrócić, dlatego tak się na niego błagalnie patrzy. Czasami po prostu żal mi na nią patrzeć.
-Tak wiem, że rzadko się widujemy. Chciałbym to naprawić, jeśli mi pozwolicie. A możemy zacząć od ceremoni ślubu, a następnie wspólnej zabawy na weselu - powiedział ostrożnie.
Mamie zszedł cały uśmiech z twarzy, wyglądała jakby miała się za chwilę rozpłakać. Po woli i do mnie zaczęły docierać te słowa.
-Czyj ślub? - zapytałam ciężko oddychając, ale odpowiedź była prosta.
-Mój ślub, Tess. Nie przedstawiałem wam Jennifer, bo bałem się reakcji.
-A teraz się nie boisz reakcji? - krzyknęłam, miałam ochotę wygrnąć mu wszystko - Po co chciałeś dzieci skoro się nigdy nimi nie przejmowałeś!? Myślisz, że wejdziesz tu, zjesz z nami, po czym oznajmisz że żenisz się z kimś kogo nie znamy? Pomyślałeś, że to nie fair w stosunku do nas?
Po woli złość mnie opuszczała, a została zastępiona frustracji. Jest zakłamanym dupkiem, który nie myśli o innych.
-Tak, wiem Tess. Możesz być zła. Kiedyś założysz własną rodzinę i zrozumiesz.
Nie, nie zrozumiem-pomyślałam. Byłam tak zła, jak nigdy dotąd, jak mógł nas tak zranić? Do matki też chciałam już nakrzyczeć, że nie powinna się tak mazgaić dla idioty, ale nie mogła widząc jak cierpi.
-Dobrze.- zaczęłam- Ja też mam wam coś do powiedzenia. Rzucam studia.
Ich reakcja była błyskawiczna. Mama wytrzeszczyła na mnie oczy, ojciec gwałtwonie podniósł się, przez co Johny uciekł do swojego pokoju z krzykiem.
-To moja decyzja i wy jej nie zmienicie. Jestem dorosła. Nie będę żyć na waszym utrzymaniu już ani chwili dłużej.
Ojciec wyglądał jakby chciał na mnie nawrzeszczeć, ale się rozmyślić, więc wymamrotał coś pod nosem, zostawił zaproszenia na ślub i wyszedł z mieszkania. Mama załamała się, zaczęła płakać i odeszła.
Usiadłam ciężko na krześle. Co ja najlepszego zrobiłam? To prawda, zastanawiałam się nad tym dość długo, bo nie chcę już studiować, chcę żyć jak większość osób w moim wieku. Nie wiem jeszcze jak, ale teraz muszę to wymyślić, skoro w przypływie energii podjęłam taką decyzję. Od teraz nic nie będzie takie samo.
Stałam przy stole wpatrując się w kuchenkę mikrofalową jakieś kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Przez jakiś czas nie zdawałam sobie sprawy z tego co zrobiłam, ale po jakimś czasie zrozumiałam, że to odmieni moje życie tak bardzo, że nie będzie ani trochę podobne do tego którym żyłam dotychczas, do tego które było w jakimś sensie spokojne, ale i bezpieczne, a teraz nic takie nie będzie, nic nie będzie pewne i stałe.
Musiałam komuś to powiedzieć, dlatego od razu napisałam wiadomość do Emily.
*Muszę znaleźć pracę i mieszkanie.*
*Pomogę Ci.*
Nie wiedziałam czy myśli, że sobie żartuję, czy naprawdę zdaje sobie sprawę z powagi tej sytuacji, ale w tym momencie dziękowałam jej za to, że nie muszę jej niczego wyjaśniać, jeszcze nie dzisiaj.

--------------------------------------------------------

Hej :)) Proszę bardzo, 4 rozdział. Mam nowe pomysły, więc na pewno nie będzie nudno jak dotychczas, a One Direction pojawi się ponownie w 10 rozdziale, do tego czasu nie będziecie się nudzić, obiecuję :>

8 komentarzy:

  1. No no odważna decyzja ze strony głównej bohaterki. Życiu studia to naprawdę ważna decyzja w jej życiu..
    Co do jej ojca to potraktowała go tak jak na to zasługiwał . Należało mu się za to wszystko... Tylko najgorszej sytuacji jest jej mama. Musi cierpieć szczególnie że miała nadzieje że wróci do niej..
    No ale cóż ogólnie rzecz biorąc to rozdział cudowny :P Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do LIBSTER AWARD na moim blogu:*

      Usuń
  2. Oooo, odważna dziewczyna! :D Nie wiem czy ja bym podjęła taką decyzję :D W każdym razie najbardziej szkoda mi mamy Tess, ona jest najbardziej pokrzywdzona :( Ogólnie rozdział świetny i czekam na kolejny! :*
    i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko masz taki ciekawy styl pisania że chce się czytać praktycznie nie mrugałam by przeczytać na raz jak najwięcej ! :D
    Świetne i oby tak dalej ! <3
    czekam na następne :D
    Mam nadzieję na informacje o następnej notce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejny rozdział :D
      i czekam z niecierpiliwością na twój nowy :D
      http://coraciemnosci.blogspot.com/

      Usuń
  4. Jak ja kocham czytać przed snem coś takie zajebistego! <3 Bosko się to czyta :-D
    Twarda dziewczyna z niej :-)
    Jeśli to nie problem to daj znać o kolejnym rozdziale ;-)

    Zapraszam do siebie :-)

    http://1dforeverimaginy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do mnie na VII rozdział! :* i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne! czekam na nastepny ;) zapraszam Cię na cos nowego :D http://nanosekundybezciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz, motywujesz!