Nie wiem z
jakiego powodu, ale nie mogłam dłużej spać. Otworzyłam oczy i spojrzałam na
budzik przy lampce nocnej, jest 6.03. Nie było sensu leżeć dalej w łóżku,
dlatego wstałam i poszłam do łazienki załatwić poranne sprawy. Nie malowałam
się jeszcze, nie miałam na to teraz ochoty.
Założyłam za dużą flanelową koszulę
i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie kawę. Wszystko jest takie nowe, niczego
nie znam, boję się każdego nowego dnia. Razem z kubkiem gorącej kawy usiadłam
na jednej z szafek.
W domu nie
znalazłam żadnych oznak nadchodzącego zadania, mało prawdopodobnym było że
będzie ono wewnątrz, ale zawsze mogę poszukać. Rozejrzałam się dookoła. Jeszcze
wczoraj o tej porze byłam w domu Emily i moje wyobrażenia nie przypominały
tego. Ten dom jest wielki. Każdy pokój ma wymiary 12x10, co po prostu zwalało z
nóg, jednakże każde pomieszczenie było tak umeblowane, że wyglądało na
mniejsze. Za mną stały 3 lodówki. W jednej produkty do śniadania, w drugiej do
obiadu, a w trzeciej słodycze, ciasta, lody i inne. Nie miałam ochoty nawet się
poruszyć, by nie zrobić nawet najcichszego hałasu, napawałam się ciszą, której
już tak dawno nie miałam. Jestem na kompletnym odludziu, nie ma samochodów w
pobliżu, ludzi wrzeszczących do siebie na ulicy, kompletnie nic. Przymknęłam na
chwilę oczy, tym samym przenosząc się w mój świat. Co by było gdybym została w
domu? Czy właśnie teraz spędzałabym czas z Trevor’em?
-Lunatykujesz
czy po prostu wolisz spać w kuchni? – usłyszałam głos naprzeciwko mnie.
To Dewon,
stał obok w samych spodniach od piżamy i uśmiechał się.
-Nie mogłam
spać.
-Długo tak
siedzisz? – spytał, a sam skierował się w stronę ekspresu do kawy, który przed
chwilą używałam.
-Może pół
godziny.
-Planujesz
jak zostać dziś BWR?
-Po co mam
planować i tak zostanę. Nie widzę konkurencji w Kennedy czy Loren.
Zaśmiał się
cicho.
-Ostro
pogrywasz. W takim razie będziesz musiała kogoś nominować.
-Owszem,
może to będziesz ty. Najpierw jednak wolę wyeliminować fanów blondynki.
-Całkiem
przyzwoita strategia.
-Lata
praktyki.
-Lata? To co
robiłaś przed tym jak tu przyjechałaś?
Przygryzłam
lekko wargę. Znów stanął obok mnie przyglądając mi się badawczo.
-To co
wszyscy – odparłam wymijająco.
-Nie jesteś
skora do zwierzeń.
-Nie wiem
czy mogę ci ufać.
-Naprawdę? –
zapytał.
Pochylił się
nade mną i złączył nasze wargi. Znów się nie opierałam, choć powinnam. Możliwe
było, że tylko ze mną pogrywa, a spoufala się z Loren lub Kennedy. Gdy lekko
się ode mnie odsunął, kątem oka zobaczyłam że się uśmiecha. Wziął kubek, który
leżał obok mnie.
-Uważaj na
blondynkę. Lubi wdawać się w bójki. –ostrzegł mnie i wyszedł.
Tylko gdy
zniknął mi z pola widzenia i ja zeskoczyłam z szafki i poszłam do siebie. Muszę
z tym skończyć, póki jeszcze nie do końca z tym zaczęłam. Inni nie mogą myśleć,
że Dewon to mój numer 1, wtedy się ode mnie odsuną, a gdy już to zrobią, Loren
lub Kennedy mogą nominować Dewon’a, gdy zostaną BWR. Sama go nie uratuję.
Z powrotem
wyszłam z pokoju, gdy usłyszałam, że nie tylko ja nie śpię. Już chyba wszyscy
zgromadzili się w kuchni, przygotowując śniadanie żartowali i śmiali się. Gdy
weszłam, wszyscy skierowali wzrok na mnie i znowu rozległo się „łoooo” tak jak
gdy pierwszy raz mnie zobaczyli, tak będzie już zawsze?
Cory objął
mnie ramieniem i poprowadził bliżej.
-To na co
masz ochotę.
-Umiem sobie
sama zrobić śniadanie.
Usłyszałam
śmiech kilku osób obok. Na tym właśnie polega moja gra, mam być trudna do
zdobycia, jednocześnie okazując jakieś przywiązanie do każdego z nich.
-Nie chcesz
żeby cię ktoś wyręczył? – włączył się Taylor ukazując rząd białych zębów.
-A
oferujecie coś specjalnego? – zapytałam ich obu.
-Dla ciebie
wszystko – odparł Taylor.
Usiadłam
obok Brandon’a i przyglądałam się poczynaniom Taylor’a i Cory’ego. Czułam na
sobie wzrok wielu osób, ale nie zważałam na to. Muszę mieć sojuszników,
prawdziwych zawodników którzy mają szansę wygrać, z pozostałą częścią powinnam
się obchodzić ostrożnie i wciskać im tyle łgarstw na ile tylko mnie stać. Po
jakimś czasie, Cory postawił przede mną talerz z dwoma goframi w kształcie
serc, a Taylor miseczkę z truskawkami w czekoladzie. Oboje usiedli naprzeciwko
z talerzami naleśników. Nie zdążyłam się do nich odezwać, bo do kuchni wszedł
prowadzący Jared. Dzisiaj miał na sobie ciemnogranatowe jeansy i białą bluzkę,
najwyraźniej wczorajszy strój był tylko na specjalne okazje.
-Mam
nadzieję, że podoba wam się tutaj – zaczął – Dzisiaj czas na pierwsze zadanie.
Macie godzinę na uszykowanie się, a potem spotkamy się na zewnątrz za domem.
Gdy tylko to
powiedział, uśmiechnął się i wyszedł.
My jednak
postanowiliśmy spotkać się w hallu żeby razem udać się na to zadanie. Poszliśmy
się przebrać. Założyłam strój jak na co dzień, gdyż zwykła spódniczka może mi
przeszkadzać w wykonaniu danego zadania, a muszę zostać BWR, by od początku
pokazać że ze mną nie warto zadzierać i że to ja jestem głównym zagrożeniem dla
Kennedy i Loren.
Po jakimś
czasie wyszłam z pokoju i skierowałam się do hallu. Pewnie będę musiała wkrótce
przyzwyczaić się do uczucia, gdy wszyscy się na mnie patrzą, ale schlebia mi
to. Szeroko uśmiechał się do mnie Brandon, więc to do niego podeszłam, od razu
zajął mnie rozmową na temat dzisiejszego zadania. Jesteśmy w środku lasu, mam
nadzieję, że nie będziemy musiały wybudować szałasu.
Wreszcie,
gdy jako ostatnia przyszła Kennedy, wyszliśmy na zewnątrz. Z jakiejś odległości
spostrzegłam trzy wysokie krzesła z jakimiś stolikami obok, a obok nich
Jared’a, naprzeciwko stał dość duży telewizor, zastanawiało mnie tylko jak go
włączyli skoro jesteśmy na dworze.
-Witajcie! –
powitał nas ponownie Jared, pewnie na potrzeby kamer- Loren, Tess, Kennedy,
proszę zajmijcie miejsca.
Usiadłyśmy
na krzesłach, można było się spodziewać że usiądę w środku, tylko ja mogę być w
centrum.
Faceci ustawili
się w rządku po naszej lewej.
-Na
telewizorze zostaną pokazane zdjęcia sławnych osób, do których porównują się
panowie. Waszym zadaniem jest wskazanie, o kogo chodzi. Pomogą wam w tym
tabliczki, które leżą na stolikach, macie je podnieść w chwili gdy fotografia
zniknie z ekranu, ale nie pokazujcie nikomu. Niektórzy panowie porównują się do
kilku osób. Wygra ta, która będzie miała najwięcej punktów – wytłumaczył nam
zadanie.
Czułam się
już pewniej, łatwo mi rozpoznać do kogo kto się upodabnia. Spojrzałam na
facetów, byli trochę spięci, czyli pewnie zawyżali swoje atuty.
Na ekranie
pojawiło się pierwsze zdjęcie. Brad Pitt. Rozejrzałam się, to musiał być Dylan,
nikt więcej nie mógłby się upodobnić do tego celebryty, wzięłam ze stolika
tabliczkę ze zdjęciem Dylan’a i położyłam ją na kolanach. Wreszcie fotografia
zniknęła z ekranu. Podniosłam tabliczkę.
-Dziewczyny
zdecydowały jednogłośnie, że to Dylan uważa się za kopię Brad’a Pitt’a. I miały
rację.– oznajmił Jared.
Następnie
wyświetliło się zdjęcie Christiano Ronaldo. Do niego pasowali mi Brandon i
Jack, nie mogłam się zdecydować. Gdy fotografia zniknęła, podniosłam jednak
tabliczkę ze zdjęciem Jack’a, nie wydaje mi się że Brandon jest tak płytki by
porównywać się do sławnego piłkarza. Nie tylko ja miałam wątpliwości, Kennedy
wskazała Brandon’a, a Loren tak jak ja Jack’a. Okazało się, że to jednak mój
wybór był trafny. Blondyna zeszła z toru, teraz rywalizowałam już tylko z
Loren.
Następnie
ukazał się Zac Efron – proste, Cory jest do niego podobny. Potem Taylor
Lauthner – Brandon, Will Smith – Samuel itd. Najgorzej było stwierdzić, kto
jest podobny do Corbina Bleu’a, bo żaden nie był. Z pewnym wahaniem wybrałam
Josh’a, zdradzała go jego mowa ciała, uśmiechał się lekko, jakby na coś
oczekiwał. Ten wybór już nie był jednoznaczny.
-Kennedy
wskazała Oliver’a, Tess Josh’a, a Loren wskazała Samuel’a. Poprawnie
powinniście wskazać na… Josh’a! Gratuluję Tess, zostajesz nową BWR.
Zaczęłam
sobie bić brawo, tak jak chłopaki mi. Wiedziałam, że wygram, to było zbyt
proste zadanie. Prowadzący kazał mi stanąć obok niego.
-Jako BWR
masz dostęp do garderoby, ale najpierw wybierzesz partnera na randkę dla siebie
oraz dla Kennedy i Loren.
Musiałam się
chwilę zastanowić. Nie wiedziałam kogo wybrać, najlepiej wybrałabym trzech
facetów, ale mogłam tylko jednego.
-Jak dotąd
lepiej niż pozostałych poznałam tylko Dewon’a, więc to jego wezmę dzisiaj –
oznajmiłam.
Powinnam
dalej poznawać, ale z Dewon’em najbardziej chciałam spędzić ten wieczór, jego
osoba bardzo mnie fascynuje, jest taki tajemniczy, ale zarazem bezpośredni.
-Natomiast
Kennedy pójdzie z Eric’iem, a Loren z Michael’em – dodałam.
Wszyscy
odeszliśmy w kierunku domu. Nie wiedziałam, kto się zawiódł, kto jest zły, a
komu przykro. Nie chciałam się tego dowiedzieć, bo już jutro będę musiała
nominować trzy osoby. To dobry krok do wyeliminowania moim przeciwników, ale
jeszcze nie znam wszystkich i nie mogę powiedzieć kto trzyma ze mną, a kto
przeciw, co jak nominuję mojego, a on odpadnie? Zmniejszę własne szanse na
wygraną.
Postanowiłam
jednak dziś o tym już nie myśleć. Za dwie godziny rozpocznie się moja randka,
na tym się chce teraz skupić. Nie było mi jednak dane wejść do pokoju.
-Tess!
Jesteś pierwszą BWR, dla twojej dyspozycji jest garderoba! – Jared zaprosił
mnie gestem dłoni do pokoju w którym jeszcze nigdy nie byłam. W wielu
pomieszczeniach jeszcze nie byłam, wiele drzwi jest zamkniętych na klucz.
Weszliśmy do
garderoby. Było tam wszystko, od biżuterii, przez kosmetyki, po najróżniejsze
torebki. Było to chyba najlepsze miejsce w tym domu. Opłaca się zostać BWR,
nawet tylko dla tego pokoju, to istny raj.
-Masz dwie
godziny na przygotowanie się. Musisz wiedzieć, że to będzie podwójna randka.
Weźmiesz jeszcze jednego partnera, zastanów się kto to będzie. A teraz pójdę
przekazać tą wiadomość Kennedy i Loren.
Kiwnął
głową, uśmiechnął się i odszedł.
Drugi
partner? To raczej nie będzie randka. Skoro mogę wybierać, wezmę ze sobą
Brandon’a. Chcę go lepiej poznać. Wydaje się być miły i uczciwy, ale jednak
dostał się do tego programu, nie może mieć tylko pozytywnych cech, a gdy poznam
negatywne, łatwiej będzie mi przeciągnąć go na moją stronę.
Przeszukałam
wszystkie wieszaki i zdjęłam biały crop top oraz miętową spódniczkę. Do tego
dołączyłam pudrowe szpilki i w tym samym kolorze kopertówkę. Włosy zawsze mam
starannie ułożone, z natury układają się w naturalne fale co tylko mi pomaga.
Zrobiłam tylko makijaż i byłam gotowa.
Teraz muszę
tylko zaprosić Brandon’a na randkę. Wyszłam z garderoby już uszykowana. W
salonie było kilku facetów, w tym Dewon również uszykowany. Minęłam ich bez
słowa, tylko się uśmiechnęłam i weszłam do kuchni. Siedzieli tam Brandon,
Taylor, Cory, Samuel i Josh.
-Proszę,
proszę. Przyszłaś się pochwalić tym jak wyglądasz? – zażartował Taylor.
-Nie ostatni
raz, przyzwyczaj się.
Podeszłam do
Samuel’a, żeby zbić ich z tropu, ale tylko wzięłam ciastko z talerzyka obok
jego ręki. Nadal trzymając je w dłoni, wyciągnęłam drugą ku Brandon’owi i
wzięłam go na balkon. Ciasteczko odłożyłam na stoliku, bo nie miałam na nie
ochoty, to było tylko dla uśpienia ich czujności. Facet, którego chciałam wziąć
na randkę, uśmiechnął się do mnie, najwyraźniej nie wiedział o co mi chodzi,
albo podejrzewał że chcę go nominować, co na pewno się nie stanie, są inni
których postawię na tym miejscu.
-Mogę wziąć
drugiego chłopaka na randkę – oznajmiłam.
-Tak, a kto
to będzie? – zapytał, ale chyba domyślał się, że po to go wzięłam na balkon.
-Chciałabym
cię lepiej poznać, dlatego ubierz się ładnie i wróć do mnie.
Ukazał białe
zęby, pocałował mnie w policzek i odszedł. Poczekałam chwilę i również
wróciłam. Poszłam do salonu, by odszukać Dewon’a, rozmawiał z Michael’am. W
hallu Kennedy prawdopodobnie zapraszała Cory’ego na randkę, jako drugiego
partnera. A Loren rozmawiała z Dylan’em. Czemu wszystko robią w tym samym
czasie?
Na szczęście
nie musiałam długo czekać. Brandon zaraz wrócił, a wtedy mogliśmy wyruszyć.
Przed domem stały trzy, czarne mini-vany. Pierwszy był większy i do tego dla
mnie i moich dwóch partnerów. W środku mieliśmy do dyspozycji trzy kieliszki i
szampana. W ten sposób czas zleciał mi bardzo szybko i nawet nie zorientowałam
się, że jesteśmy na miejscu. Restauracja „Another Dinner” w Liverpool.
Producenci najwyraźniej zdali sobie sprawę, że jeszcze mało się znamy, dlatego
takie miejsce jest bezpieczne i ułatwi nam poznanie. Jako BWR, ja i moi
partnerzy mieliśmy stolik z dala od innych. Jedzenie było niesamowite,
przynajmniej dla mnie, bo zawsze jadłam albo fast food, albo gotowe dania.
-Brandon,
może powiesz mi czemu akurat Taylor Lauthner?- zapytałam, gdy skończyliśmy
rozmowę o dzisiejszym zadaniu.
-Moja
siostra tak stwierdziła, dlatego gdy spytali się mnie do kogo się porównuje,
przyszło mi do głowy tylko to nazwisko.
-Taylor jest
niezwykle umięśniony, a jak z tobą? Masz co pokazać?
Uśmiechnął
się tylko i wstał, po czym podniósł bluzkę na chwilę. Ma niesamowity kaloryfer,
z wyglądu nie wydaje się silny, ale najwyraźniej musi być, pozory mylą. Gdy
Brandon usiadł na swoim miejscu, Dawon trochę się zirytował. Dlatego wzięłam go
na bok, pod pretekstem, że chcę spędzić z nim chwilę sam na sam. Najwyraźniej w
towarzystwie jakiegoś rywala zachowuje się niespokojnie. Inaczej jest otwarty,
wesoły i pewny siebie, zaczęłam go lubić coraz bardziej, ale gdy Brandon został
ze mną sam na sam i jego zaczęłam darzyć większą sympatią. Randka udała się
znakomicie, wydaje mi się że mam już dwóch facetów w mojej grupie. Zgrywając
niedostępną, pocałowałam ich w policzki i wróciłam do swojego pokoju. Krótki
prysznic i położyłam się w łóżku. Zamknęłam oczy tylko na chwilę, a usłyszałam
że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Zapaliłam pośpiesznie lampkę przy łóżku i
zobaczyłam Taylor’a szczerzącego się do mnie. Następna osoba która ma niczego
sobie wyrzeźbienie, chyba chciał je pokazać, bo ma na sobie tylko spodnie od
piżamy.
-Czemu tu
przeszedłeś? – zapytałam wstając z łóżka.
-Chciałem
się tylko zapytać, czemu to mnie nie wzięłaś dzisiaj?
Zaśmiałam
się cicho, ale tak naprawdę nie znałam odpowiedzi.
-Może
zasłużysz następnym razem.
-A tym razem
nie zasłużyłem? Nominujesz mnie?
Byliśmy
siebie tak blisko, że nie miało nawet sensu opierać się przed pocałunkiem.
Przywarliśmy do siebie, gdy nasze wargi rytmicznie ocierały się o siebie. Nie
mogliśmy ustać w miejscu, dlatego gdy poruszyliśmy się następne kilkanaście
centymetrów, upadliśmy na łóżko.
-Nadal nie
zasłużyłem?
-Nadal.
-Postaram
się bardziej. Nie będę mógł się od ciebie opędzić.
-Naprawdę?
Pochylił się
nad moją twarzą, myślałam że znów mnie pocałuje, ale tylko przejechał językiem
bo moich otwartych ustach. Naprawdę chciał w ten sposób grać? To ja jestem BWR
i to mnie ma słuchać, ale spodobała mi się jego postawa. Zaśmiał się cicho i
szybko wymknął się z pokoju. Zgasiłam światło.
---------------------------------------------------------------------------------------
Wakacje! <3 Nareszcie, gdybym miała dłużej siedzieć w szkole to chyba bym zwariowała! Rozdział na sam początek tych pięknych dwóch miesięcy!