Obserwatorzy

piątek, 27 czerwca 2014

Part 7. First task.



Nie wiem z jakiego powodu, ale nie mogłam dłużej spać. Otworzyłam oczy i spojrzałam na budzik przy lampce nocnej, jest 6.03. Nie było sensu leżeć dalej w łóżku, dlatego wstałam i poszłam do łazienki załatwić poranne sprawy. Nie malowałam się jeszcze, nie miałam na to teraz ochoty. 
Założyłam za dużą flanelową koszulę i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie kawę. Wszystko jest takie nowe, niczego nie znam, boję się każdego nowego dnia. Razem z kubkiem gorącej kawy usiadłam na jednej z szafek.
W domu nie znalazłam żadnych oznak nadchodzącego zadania, mało prawdopodobnym było że będzie ono wewnątrz, ale zawsze mogę poszukać. Rozejrzałam się dookoła. Jeszcze wczoraj o tej porze byłam w domu Emily i moje wyobrażenia nie przypominały tego. Ten dom jest wielki. Każdy pokój ma wymiary 12x10, co po prostu zwalało z nóg, jednakże każde pomieszczenie było tak umeblowane, że wyglądało na mniejsze. Za mną stały 3 lodówki. W jednej produkty do śniadania, w drugiej do obiadu, a w trzeciej słodycze, ciasta, lody i inne. Nie miałam ochoty nawet się poruszyć, by nie zrobić nawet najcichszego hałasu, napawałam się ciszą, której już tak dawno nie miałam. Jestem na kompletnym odludziu, nie ma samochodów w pobliżu, ludzi wrzeszczących do siebie na ulicy, kompletnie nic. Przymknęłam na chwilę oczy, tym samym przenosząc się w mój świat. Co by było gdybym została w domu? Czy właśnie teraz spędzałabym czas z Trevor’em?
-Lunatykujesz czy po prostu wolisz spać w kuchni? – usłyszałam głos naprzeciwko mnie.
To Dewon, stał obok w samych spodniach od piżamy i uśmiechał się.
-Nie mogłam spać.
-Długo tak siedzisz? – spytał, a sam skierował się w stronę ekspresu do kawy, który przed chwilą używałam.
-Może pół godziny.
-Planujesz jak zostać dziś BWR?
-Po co mam planować i tak zostanę. Nie widzę konkurencji w Kennedy czy Loren.
Zaśmiał się cicho.
-Ostro pogrywasz. W takim razie będziesz musiała kogoś nominować.
-Owszem, może to będziesz ty. Najpierw jednak wolę wyeliminować fanów blondynki.
-Całkiem przyzwoita strategia.
-Lata praktyki.
-Lata? To co robiłaś przed tym jak tu przyjechałaś?
Przygryzłam lekko wargę. Znów stanął obok mnie przyglądając mi się badawczo.
-To co wszyscy – odparłam wymijająco.
-Nie jesteś skora do zwierzeń.
-Nie wiem czy mogę ci ufać.
-Naprawdę? – zapytał.
Pochylił się nade mną i złączył nasze wargi. Znów się nie opierałam, choć powinnam. Możliwe było, że tylko ze mną pogrywa, a spoufala się z Loren lub Kennedy. Gdy lekko się ode mnie odsunął, kątem oka zobaczyłam że się uśmiecha. Wziął kubek, który leżał obok mnie.
-Uważaj na blondynkę. Lubi wdawać się w bójki. –ostrzegł mnie i wyszedł.
Tylko gdy zniknął mi z pola widzenia i ja zeskoczyłam z szafki i poszłam do siebie. Muszę z tym skończyć, póki jeszcze nie do końca z tym zaczęłam. Inni nie mogą myśleć, że Dewon to mój numer 1, wtedy się ode mnie odsuną, a gdy już to zrobią, Loren lub Kennedy mogą nominować Dewon’a, gdy zostaną BWR. Sama go nie uratuję.
Z powrotem wyszłam z pokoju, gdy usłyszałam, że nie tylko ja nie śpię. Już chyba wszyscy zgromadzili się w kuchni, przygotowując śniadanie żartowali i śmiali się. Gdy weszłam, wszyscy skierowali wzrok na mnie i znowu rozległo się „łoooo” tak jak gdy pierwszy raz mnie zobaczyli, tak będzie już zawsze?
Cory objął mnie ramieniem i poprowadził bliżej.
-To na co masz ochotę.
-Umiem sobie sama zrobić śniadanie.
Usłyszałam śmiech kilku osób obok. Na tym właśnie polega moja gra, mam być trudna do zdobycia, jednocześnie okazując jakieś przywiązanie do każdego z nich.
-Nie chcesz żeby cię ktoś wyręczył? – włączył się Taylor ukazując rząd białych zębów.
-A oferujecie coś specjalnego? – zapytałam ich obu.
-Dla ciebie wszystko – odparł Taylor.
Usiadłam obok Brandon’a i przyglądałam się poczynaniom Taylor’a i Cory’ego. Czułam na sobie wzrok wielu osób, ale nie zważałam na to. Muszę mieć sojuszników, prawdziwych zawodników którzy mają szansę wygrać, z pozostałą częścią powinnam się obchodzić ostrożnie i wciskać im tyle łgarstw na ile tylko mnie stać. Po jakimś czasie, Cory postawił przede mną talerz z dwoma goframi w kształcie serc, a Taylor miseczkę z truskawkami w czekoladzie. Oboje usiedli naprzeciwko z talerzami naleśników. Nie zdążyłam się do nich odezwać, bo do kuchni wszedł prowadzący Jared. Dzisiaj miał na sobie ciemnogranatowe jeansy i białą bluzkę, najwyraźniej wczorajszy strój był tylko na specjalne okazje.
-Mam nadzieję, że podoba wam się tutaj – zaczął – Dzisiaj czas na pierwsze zadanie. Macie godzinę na uszykowanie się, a potem spotkamy się na zewnątrz za domem.
Gdy tylko to powiedział, uśmiechnął się i wyszedł.
 My jednak postanowiliśmy spotkać się w hallu żeby razem udać się na to zadanie. Poszliśmy się przebrać. Założyłam strój jak na co dzień, gdyż zwykła spódniczka może mi przeszkadzać w wykonaniu danego zadania, a muszę zostać BWR, by od początku pokazać że ze mną nie warto zadzierać i że to ja jestem głównym zagrożeniem dla Kennedy i Loren.
Po jakimś czasie wyszłam z pokoju i skierowałam się do hallu. Pewnie będę musiała wkrótce przyzwyczaić się do uczucia, gdy wszyscy się na mnie patrzą, ale schlebia mi to. Szeroko uśmiechał się do mnie Brandon, więc to do niego podeszłam, od razu zajął mnie rozmową na temat dzisiejszego zadania. Jesteśmy w środku lasu, mam nadzieję, że nie będziemy musiały wybudować szałasu.
Wreszcie, gdy jako ostatnia przyszła Kennedy, wyszliśmy na zewnątrz. Z jakiejś odległości spostrzegłam trzy wysokie krzesła z jakimiś stolikami obok, a obok nich Jared’a, naprzeciwko stał dość duży telewizor, zastanawiało mnie tylko jak go włączyli skoro jesteśmy na dworze.
-Witajcie! – powitał nas ponownie Jared, pewnie na potrzeby kamer- Loren, Tess, Kennedy, proszę zajmijcie miejsca.
Usiadłyśmy na krzesłach, można było się spodziewać że usiądę w środku, tylko ja mogę być w centrum.
Faceci ustawili się w rządku po naszej lewej.
-Na telewizorze zostaną pokazane zdjęcia sławnych osób, do których porównują się panowie. Waszym zadaniem jest wskazanie, o kogo chodzi. Pomogą wam w tym tabliczki, które leżą na stolikach, macie je podnieść w chwili gdy fotografia zniknie z ekranu, ale nie pokazujcie nikomu. Niektórzy panowie porównują się do kilku osób. Wygra ta, która będzie miała najwięcej punktów – wytłumaczył nam zadanie.
Czułam się już pewniej, łatwo mi rozpoznać do kogo kto się upodabnia. Spojrzałam na facetów, byli trochę spięci, czyli pewnie zawyżali swoje atuty.
Na ekranie pojawiło się pierwsze zdjęcie. Brad Pitt. Rozejrzałam się, to musiał być Dylan, nikt więcej nie mógłby się upodobnić do tego celebryty, wzięłam ze stolika tabliczkę ze zdjęciem Dylan’a i położyłam ją na kolanach. Wreszcie fotografia zniknęła z ekranu. Podniosłam tabliczkę.
-Dziewczyny zdecydowały jednogłośnie, że to Dylan uważa się za kopię Brad’a Pitt’a. I miały rację.– oznajmił Jared.
Następnie wyświetliło się zdjęcie Christiano Ronaldo. Do niego pasowali mi Brandon i Jack, nie mogłam się zdecydować. Gdy fotografia zniknęła, podniosłam jednak tabliczkę ze zdjęciem Jack’a, nie wydaje mi się że Brandon jest tak płytki by porównywać się do sławnego piłkarza. Nie tylko ja miałam wątpliwości, Kennedy wskazała Brandon’a, a Loren tak jak ja Jack’a. Okazało się, że to jednak mój wybór był trafny. Blondyna zeszła z toru, teraz rywalizowałam już tylko z Loren.
Następnie ukazał się Zac Efron – proste, Cory jest do niego podobny. Potem Taylor Lauthner – Brandon, Will Smith – Samuel itd. Najgorzej było stwierdzić, kto jest podobny do Corbina Bleu’a, bo żaden nie był. Z pewnym wahaniem wybrałam Josh’a, zdradzała go jego mowa ciała, uśmiechał się lekko, jakby na coś oczekiwał. Ten wybór już nie był jednoznaczny.
-Kennedy wskazała Oliver’a, Tess Josh’a, a Loren wskazała Samuel’a. Poprawnie powinniście wskazać na… Josh’a! Gratuluję Tess, zostajesz nową BWR.
Zaczęłam sobie bić brawo, tak jak chłopaki mi. Wiedziałam, że wygram, to było zbyt proste zadanie. Prowadzący kazał mi stanąć obok niego.
-Jako BWR masz dostęp do garderoby, ale najpierw wybierzesz partnera na randkę dla siebie oraz dla Kennedy i Loren.
Musiałam się chwilę zastanowić. Nie wiedziałam kogo wybrać, najlepiej wybrałabym trzech facetów, ale mogłam tylko jednego.
-Jak dotąd lepiej niż pozostałych poznałam tylko Dewon’a, więc to jego wezmę dzisiaj – oznajmiłam.
Powinnam dalej poznawać, ale z Dewon’em najbardziej chciałam spędzić ten wieczór, jego osoba bardzo mnie fascynuje, jest taki tajemniczy, ale zarazem bezpośredni.
-Natomiast Kennedy pójdzie z Eric’iem, a Loren z Michael’em – dodałam.
Wszyscy odeszliśmy w kierunku domu. Nie wiedziałam, kto się zawiódł, kto jest zły, a komu przykro. Nie chciałam się tego dowiedzieć, bo już jutro będę musiała nominować trzy osoby. To dobry krok do wyeliminowania moim przeciwników, ale jeszcze nie znam wszystkich i nie mogę powiedzieć kto trzyma ze mną, a kto przeciw, co jak nominuję mojego, a on odpadnie? Zmniejszę własne szanse na wygraną.
Postanowiłam jednak dziś o tym już nie myśleć. Za dwie godziny rozpocznie się moja randka, na tym się chce teraz skupić. Nie było mi jednak dane wejść do pokoju.
-Tess! Jesteś pierwszą BWR, dla twojej dyspozycji jest garderoba! – Jared zaprosił mnie gestem dłoni do pokoju w którym jeszcze nigdy nie byłam. W wielu pomieszczeniach jeszcze nie byłam, wiele drzwi jest zamkniętych na klucz.

Weszliśmy do garderoby. Było tam wszystko, od biżuterii, przez kosmetyki, po najróżniejsze torebki. Było to chyba najlepsze miejsce w tym domu. Opłaca się zostać BWR, nawet tylko dla tego pokoju, to istny raj.
-Masz dwie godziny na przygotowanie się. Musisz wiedzieć, że to będzie podwójna randka. Weźmiesz jeszcze jednego partnera, zastanów się kto to będzie. A teraz pójdę przekazać tą wiadomość Kennedy i Loren.
Kiwnął głową, uśmiechnął się i odszedł.
Drugi partner? To raczej nie będzie randka. Skoro mogę wybierać, wezmę ze sobą Brandon’a. Chcę go lepiej poznać. Wydaje się być miły i uczciwy, ale jednak dostał się do tego programu, nie może mieć tylko pozytywnych cech, a gdy poznam negatywne, łatwiej będzie mi przeciągnąć go na moją stronę.
 Przeszukałam wszystkie wieszaki i zdjęłam biały crop top oraz miętową spódniczkę. Do tego dołączyłam pudrowe szpilki i w tym samym kolorze kopertówkę. Włosy zawsze mam starannie ułożone, z natury układają się w naturalne fale co tylko mi pomaga. Zrobiłam tylko makijaż i byłam gotowa.
Teraz muszę tylko zaprosić Brandon’a na randkę. Wyszłam z garderoby już uszykowana. W salonie było kilku facetów, w tym Dewon również uszykowany. Minęłam ich bez słowa, tylko się uśmiechnęłam i weszłam do kuchni. Siedzieli tam Brandon, Taylor, Cory, Samuel i Josh.
-Proszę, proszę. Przyszłaś się pochwalić tym jak wyglądasz? – zażartował Taylor.
-Nie ostatni raz, przyzwyczaj się.
Podeszłam do Samuel’a, żeby zbić ich z tropu, ale tylko wzięłam ciastko z talerzyka obok jego ręki. Nadal trzymając je w dłoni, wyciągnęłam drugą ku Brandon’owi i wzięłam go na balkon. Ciasteczko odłożyłam na stoliku, bo nie miałam na nie ochoty, to było tylko dla uśpienia ich czujności. Facet, którego chciałam wziąć na randkę, uśmiechnął się do mnie, najwyraźniej nie wiedział o co mi chodzi, albo podejrzewał że chcę go nominować, co na pewno się nie stanie, są inni których postawię na tym miejscu.
-Mogę wziąć drugiego chłopaka na randkę – oznajmiłam.
-Tak, a kto to będzie? – zapytał, ale chyba domyślał się, że po to go wzięłam na balkon.
-Chciałabym cię lepiej poznać, dlatego ubierz się ładnie i wróć do mnie.
Ukazał białe zęby, pocałował mnie w policzek i odszedł. Poczekałam chwilę i również wróciłam. Poszłam do salonu, by odszukać Dewon’a, rozmawiał z Michael’am. W hallu Kennedy prawdopodobnie zapraszała Cory’ego na randkę, jako drugiego partnera. A Loren rozmawiała z Dylan’em. Czemu wszystko robią w tym samym czasie?
Na szczęście nie musiałam długo czekać. Brandon zaraz wrócił, a wtedy mogliśmy wyruszyć. Przed domem stały trzy, czarne mini-vany. Pierwszy był większy i do tego dla mnie i moich dwóch partnerów. W środku mieliśmy do dyspozycji trzy kieliszki i szampana. W ten sposób czas zleciał mi bardzo szybko i nawet nie zorientowałam się, że jesteśmy na miejscu. Restauracja „Another Dinner” w Liverpool. Producenci najwyraźniej zdali sobie sprawę, że jeszcze mało się znamy, dlatego takie miejsce jest bezpieczne i ułatwi nam poznanie. Jako BWR, ja i moi partnerzy mieliśmy stolik z dala od innych. Jedzenie było niesamowite, przynajmniej dla mnie, bo zawsze jadłam albo fast food, albo gotowe dania.
-Brandon, może powiesz mi czemu akurat Taylor Lauthner?- zapytałam, gdy skończyliśmy rozmowę o dzisiejszym zadaniu.
-Moja siostra tak stwierdziła, dlatego gdy spytali się mnie do kogo się porównuje, przyszło mi do głowy tylko to nazwisko.
-Taylor jest niezwykle umięśniony, a jak z tobą? Masz co pokazać?
Uśmiechnął się tylko i wstał, po czym podniósł bluzkę na chwilę. Ma niesamowity kaloryfer, z wyglądu nie wydaje się silny, ale najwyraźniej musi być, pozory mylą. Gdy Brandon usiadł na swoim miejscu, Dawon trochę się zirytował. Dlatego wzięłam go na bok, pod pretekstem, że chcę spędzić z nim chwilę sam na sam. Najwyraźniej w towarzystwie jakiegoś rywala zachowuje się niespokojnie. Inaczej jest otwarty, wesoły i pewny siebie, zaczęłam go lubić coraz bardziej, ale gdy Brandon został ze mną sam na sam i jego zaczęłam darzyć większą sympatią. Randka udała się znakomicie, wydaje mi się że mam już dwóch facetów w mojej grupie. Zgrywając niedostępną, pocałowałam ich w policzki i wróciłam do swojego pokoju. Krótki prysznic i położyłam się w łóżku. Zamknęłam oczy tylko na chwilę, a usłyszałam że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Zapaliłam pośpiesznie lampkę przy łóżku i zobaczyłam Taylor’a szczerzącego się do mnie. Następna osoba która ma niczego sobie wyrzeźbienie, chyba chciał je pokazać, bo ma na sobie tylko spodnie od piżamy.
-Czemu tu przeszedłeś? – zapytałam wstając z łóżka.
-Chciałem się tylko zapytać, czemu to mnie nie wzięłaś dzisiaj?
Zaśmiałam się cicho, ale tak naprawdę nie znałam odpowiedzi.
-Może zasłużysz następnym razem.
-A tym razem nie zasłużyłem? Nominujesz mnie?
Byliśmy siebie tak blisko, że nie miało nawet sensu opierać się przed pocałunkiem. Przywarliśmy do siebie, gdy nasze wargi rytmicznie ocierały się o siebie. Nie mogliśmy ustać w miejscu, dlatego gdy poruszyliśmy się następne kilkanaście centymetrów, upadliśmy na łóżko.
-Nadal nie zasłużyłem?
-Nadal.
-Postaram się bardziej. Nie będę mógł się od ciebie opędzić.
-Naprawdę?
 Pochylił się nad moją twarzą, myślałam że znów mnie pocałuje, ale tylko przejechał językiem bo moich otwartych ustach. Naprawdę chciał w ten sposób grać? To ja jestem BWR i to mnie ma słuchać, ale spodobała mi się jego postawa. Zaśmiał się cicho i szybko wymknął się z pokoju. Zgasiłam światło.


---------------------------------------------------------------------------------------
Wakacje! <3 Nareszcie, gdybym miała dłużej siedzieć w szkole to chyba bym zwariowała! Rozdział na sam początek tych pięknych dwóch miesięcy!

8 komentarzy:

  1. Kurcze no świetny rozdział! Bardzo mi się podobał! :D W ogóle to zadanie i Tess jako nowa BWR :D I w ogóle ten początek i ta scena z Dewonem w kuchni, potem te randki, Brandon i na końcu jeszcze te pocałunki z Taylorem... No kurcze dzieje się! Oj się dzieje! :D Nie no ale podobało mi się :D Bardzo!
    Chcę już kolejny bo cholernie mnie ciekawi jak to wszystko się dalej potoczy ^^
    Pozdrawiam i do następnego :*
    Życzę weny <3
    @LoveWithHarold
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ♥ z niecierpliwością czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. No no :P Naprawdę zaczyna się rozkręcać :D Tess szaleje :P
    Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów :P
    Chłopaki teraz będa musieli się nieźle podlizywać Tess by nie wylecieć :)
    Czekam na kolejny :P
    Ten rozdział boski :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham! Kiedy następny? :>>

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ! :) Bardzo mi się spodobała :) Rozumiem, że zamarzyło Ci się opowiadanie na wzór tego jakiegoś programu z VIVY czy MTV? xd Fajny jest ;D Dlatego Obserwuję i będę zaglądać ;) Dziękuję, że zajrzałaś do mnie;*

    she-was-the-one.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten program jest tylko takim zaczątkiem :) Skończy się na 15 rozdziale ;p

      Usuń
  6. Świetny! Bardzo mi się podoba, nie mogę doczekać się następnego! ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz, motywujesz!