Obserwatorzy

sobota, 7 czerwca 2014

Part 6. New people in my ambience.



Nie wiedziałam czego się spodziewać. Przez ostatni tydzień uparcie przeszukiwałam Internet w celu wyszukania jakichkolwiek informacji na temat programu Polowanie Na Faceta, ale cały czas stykałam się z mało dokładnymi informacjami jak np.: premiera odbędzie się za ponad miesiąc. W sumie to nie miałam pojęcia, ile cały program zajmie czasu, od producentów dowiedziałam się jedynie tyle, że okres ten można umieścić w przedziale 1.5-3 miesiące, równocześnie zależy to od oglądalności. W sumie to i mnie to martwi, nigdzie nie jest napisane, że ten serial(?) reality-show (?) będą oglądać tysiące, jednak zrobię wszystko, aby wygrać 50 tyś. Funtów, nieważne jakim kosztem.
Od kłótni z rodzicami mieszkam u Emily, dlatego że jako jedyna z naszej paczki ma własne mieszkanie, nie jest duże, ale i tak z chęcią mnie przyjęła. Od czasu afery dużo się zmieniło. Rozumiem jak bardzo krzywdziłam mamę przez całe życie, a teraz miało miejsce tylko tego zawiązanie, nie wiem jak sobie radzi, nie miałam żadnych wiadomości z domu, ale trudno mi nadal zapomnieć, to świeża sprawa, ciężko zostawić za sobą tak jakby poprzednie życie. Jest mi teraz o wiele trudniej, nie chodzę już teraz pięć razy w tygodniu na uczelnię, nie robię praktycznie nic, prócz spotykania się ze znajomymi, a ja nie potrafię siedzieć bezczynnie, ciężko mi z tym. Do tego niszczy mnie fakt, że tak jakby żyję na utrzymaniu Emily.
W wyznaczony dzień (5 marca) wstałam dość wcześnie, choć budzik miałam ustawiony na 8.00 rano, nie mogłam spać przez te emocje. Wyobrażałam sobie to miejsce do którego jadę już wiele razy, ale prawda jest taka, że nie mam pojęcia czego się spodziewać.
Około 10.00 rano pod dom podjechała czarna limuzyna, ta skrócona wersja. Jednak miałam jeszcze godzinę na własne sprawy, kierowca najprawdopodobniej uniknął korków albo chciał się po prostu zdrzemnąć. Gdy wsiądę do tego pojazdu, nie będzie już odwrotu, chyba że wyskoczę w trakcie jazdy.
Nie musiałam już poświęcać czasu na przygotowania, bo wcześniej ubrałam się w obcisłą mini sukienkę i założyłam do tego jedne z kupionych par butów, czarne na 13-centymetrowej szpilce. Moje wszystkie bagaże również były zapakowane w bagażniku. Przez chwilę zastanawiałam się, jak muszą się teraz czuć dwie pozostałe uczestniczki programu (nie wliczając jedenastu facetów).
Moje przemyślenia na ten temat zakłócili Jess, Ems, Trev i Rick, przyszli po to żeby się pożegnać, choć ewidentnie będzie to trudniejsze dla mnie niż dla nich, bo ja jadę w nieznane, a oni mają siebie. Zaczęłam od Rick’a, bo stwierdziłam że będzie z nim najprościej, zawsze jest uśmiechnięty, otwarty i wie kiedy co powiedzieć, ale teraz był wyjątkowo małomówny, choć dobry humor nie opuścił go do końca. Powiedział mi w żartach, że jak nie wygram to nie mam po co wracać. Rozbawiło to mnie, ale po części miał rację. Po nim podeszła do mnie Jessica, z nią było trudniej. Wybuchła płaczem, więc zrobiłam to samo, nie mogłam powstrzymać potoku łez. Stałyśmy przytulone około 5 minut. Nie odzywałyśmy się do siebie, bo nie musiałyśmy. Otarłam łzy – dziękując sobie, że wcześniej użyłam wodoodpornego tuszu do rzęs- a potem wysłuchałam monologu Emily, starała się utrzymywać pogodę ducha, pocieszała wszystkich, wspierała mnie i za to jestem jej wdzięczna.
Został tylko Trevor. Odeszliśmy kawałek dalej, aby być poza zasięgiem wzroku przyjaciół. Nasze pożegnanie miało być bardziej… prywatne.
-Obiecaj mi, że przyjedziesz z kasą – odezwał się dopiero, gdy podeszliśmy do wielkiej jabłoni.
Uśmiechnęłam się, sądząc że tylko się zgrywa, ale był poważny.
-Postaram się.
-I że program cię nie zmieni.
-Nawet nie wiem dokładnie o co tam chodzi.
-Obiecaj!
-Obiecuję. Trevor po co to? Sądziłam że mnie znasz.
-Oczywiście, dlatego najchętniej bym cię tam nie puścił.
Nie chciałam pytać dlaczego, po jego twarzy wywnioskowałam, że nawet nie miałby ochoty odpowiadać, tylko go przytuliłam, to najwięcej co mogłam w tej sytuacji zrobić. Też nie pragnęłam jechać, to przez ten strach przed nieznanym, ale musiałam. Odsunęłam się dopiero, gdy znów przemówił. Ujął wtedy moją twarz w dłonie. Byliśmy siebie bardzo blisko, ale nigdy nie aż tak jak teraz. To jego akt desperacji, żeby zatrzymać mnie?
-Nigdy bym nie pomyślał, że sprawy się tak potoczą.
-Ja też nie.
-Myślałem, że mamy jeszcze dużo czasu.
-Ale na co?
Nie odpowiedział, w jego oczach ujrzałam wahanie, tak silne jak jeszcze nigdy. Cały czas je widziałam, gdy coraz bardziej zbliżał swoją twarz do mojej, aż wreszcie jego wargi spoczęły na moich, aby rozpocząć z początku delikatny, aż w końcu pełen namiętności i rozpaczy pocałunek, tak jakby był naszym pierwszym i ostatnim. Nie odepchnęłam go, nie chciałam.
-Przepraszam, nie powinienem tego robić w takim momencie, ale chcę żebyś wiedziała, że masz do kogo wróć.
-Nie przepraszaj.
-Będę na ciebie czekać. Zawsze.
Nie odpowiedziałam mu, bo nie wiedziałam co, ale zatrąbił samochód i to mnie uratowało.
-Już czas – Trevor lekko się uśmiechnął.
Jeszcze raz przytuliłam i wsiadłam do limuzyny. Nie ma już odwrotu.
O programie i o miejscu posiadłości, na której spędzę przyszły czas wiedziałam tyle co nic, jechałam w nieznane.
Próbowałam uporządkować w głowie informacje, które jak dotąd posiadałam. Tak więc, są trzy dziewczyny wśród uczestników, prócz tego jedenastu facetów. Dokładnie nie wiem, ale żeby wygrać, ma zostać jeden, a on wybierze z nas trzech jedną – skomplikowane – zatem muszę mieć dobry kontakt z wszystkimi, niezależnie od tego, czy chcę tej znajomości czy też nie. Po każdym zadaniu odpada jeden facet. Na miejscu miałam być pierwsza z dziewczyn, dlatego postanowiłam zrobić na chłopakach jak najlepsze wrażenie, będę pierwsza i ostatnia, zapamiętają mnie dobrze.
Jechaliśmy bardzo długo, kilka razy przysnęłam, ale starałam się tego nie robić, bo byłam zmuszona po tym poprawiać makijaż, dlatego postanowiłam bezcelowo gapić się w okno: pola, łąki, lasy, gdzie my jesteśmy? Okazało się, że wcale nie przebywamy setek kilometrów, to nasze tępo jest takie wolne.
Po jakimś czasie zaczęłam się bawić różnymi przyciskami. Skończyłam, gdy znalazłam szampana i to nim zajmowałam się kolejną godzinę, do tego mogłabym się przyzwyczaić.
Od faceta, który prowadził samochód, odgrodzona byłam czarną ścianką, dlatego nie miałam z kim porozmawiać, a do przyjaciół nie będę dzwonić, bo niedawno się żegnaliśmy. Wróciłam do gapienia się w szybę. Tym razem krajobraz się zmienił. Gdy byłam zajęta sączeniem szampana z butelki nie zauważyłam, że jesteśmy w jakimś mieście, a raczej byliśmy, bo ukazała mi się tabliczka z nazwą miasta – Liverpool.
Zaczęłam sądzić, że kierujemy się w stronę morza i zostało nam jeszcze góra dwie godziny drogi, ale po jakimś czasie, może po 15-stu minutach samochód zwolnił i wjechaliśmy na całkowicie pokrytą kamieniami uliczkę, która prowadziła prosto do lasu. Najwidoczniej nie był to żaden skrót, tutaj mieliśmy jechać. Wreszcie gdy wyjechaliśmy spomiędzy drzew, dotarliśmy do wykarczowanego tereny, gdzieś w centrum tego lasu, gdzie po środku stał piękny, nowoczesny dom. Limuzyna zatrzymała się przed długimi schodami, najprawdopodobniej prowadzącymi do wejścia.
-Jesteśmy na miejscu- oznajmił szofer, choć nadal był poza zasięgiem mojego wzroku-Jestem pewny, że wygrasz.
Też bym chciała być tego pewna, pomyślałam. Jednakże jego uwaga wywołała uśmiech na mojej twarzy, więc gdy wysiadałam nie musiałam uśmiechać się sztucznie, co było wymagane przez kamery, które zaczęły być teraz stałym elementem mojego przyszłego życia w tym domu.
W butach, które miałam na sobie, mierzyłam jakieś 185 cm. Pewnie, gdy będę niżsi faceci, będę zmuszona zdjąć obuwie. Byłam świadoma, że już mnie kaperują, dlatego uniosłam wysoko głowę i ruszyłam naprzód po wysokich schodach prowadzących do wejścia. Nigdy nie chodziłam w tak wysokich butach, dlatego była zdziwiona, że ani razu się nie zachwiałam i dotarłam na szczyt schodów . Miałam przed sobą szklane drzwi, za którymi widziałam elementy wystroju wnętrza, wszystko tak samo okazałe jak sam dom z zewnątrz, jednak nie miałam teraz nimi przejść do środka. Po prawo stało jedenastu – sądząc po ich posturze i wyglądzie – mężczyzn.
Gdy tylko im się pokazałam rozległo się grupowe „łoooo” przerywane pogwizdywaniem, klepali się również po plecach i coś o mnie mówili. Uśmiechnęłam się do nich szeroki i podeszłam, aby się z nimi przywitać. Cory, Eric, Dylan, Dewon, Brandon, Sam, Michael, Taylor, Oliver, Jack, Josh. Każdy pocałował mnie w policzek. Spodobało mi się takie zainteresowanie, bo choć na uczelni wielu by dało, żeby się ze mną umówić (niektórzy nawet to robili) to zawsze był przy mnie jakiś chłopak, Trevor, Rick czy Zac, dlatego inny nie miał dostępu, a tutaj każdy ma, w większym czy mniejszym stopniu. Szczególnie spodobali mi się Brandon, Taylor i Dewon, ale nie miałam szansy przekonać się czy mają tylko ładne twarze, bo przyszła kolejna uczestniczka – Loren, druga brunetka. Na samym początku przytuliła mnie, trochę obojętnie odwzajemniłam uścisk, a następnie skierowała się do chłopaków, spodobało mi się to, że nie wszyscy całowali ją w policzek, co znaczyło że mam przewagę. Po upływie 10 minut przyszła trzecia dziewczyna, tym razem blondynka – Kennedy. Nade mną miała tylko przewagę w kolorze włosów, niektórzy faceci są fanami blondynek, poza tym wygląda ja plastikowa lala, na pierwszy rzut oka widać, że miała poprawione usta i nos. Mimo to, musiałam być miła. Z przyjaciółmi trzeba być blisko, ale z wrogami jeszcze bliżej.
Po jakimś czasie utworzyły się małe grupki. Loren rozmawiała z Josh’em,Oliver’em, Jack’iem i Sam’em, Kennedy odnaleźli fani blond włosów, czyli Michael, Dylan i Eric, a ja z Taylor’em, Cory’m, Dewon’em i Brandon’em. Po jakimś czasie, Dewon bardzo elokwentnie i ostrożnie by się nie zdradzić, odciągnął mnie na bok. Dostał ode mnie dużego plusa, bo znamy się niecałą godzinę, a już chce być ze mną sam na sam. Rozmawialiśmy bardzo ogólnikowo, bo nie wiemy co nas łączy, jednakże utwierdziłam się w fakcie, że nie jest tylko przystojny. Musieliśmy skończyć, gdy wysoki facet w czarno-złotym garniturze otworzył drzwi do domu od wewnątrz i wyszedł ku nam. Przedstawił się jako Jared Hestings, prowadzący programu. Ma jakieś 40 lat, ale nadal jest przystojny. A jeśli chodzi o wiek, zauważyłam że to ja jestem tu najmłodsza, przynajmniej tak mi się wydaje.
 Weszliśmy do środka i na tym skończyła się dzisiejsza praca prowadzącego. Naprzeciwko wyjścia była kuchnia połączona z salonem, a boczne korytarze prowadziły do naszych sypialni. Dziewczyny miały własny korytarz, na którym mieściły się 3 pokoje, więc każda ma osobny. Ze względu na liczebność płci przeciwnej, faceci musieli rozdzielić między siebie 4 pokoje. Wyszło na to, ze w pierwszym zamieszkają Josh, Eric i Dylan, w drugim Cory, Josh, Samuel, w trzecim Oliver, Michael, Brandon, a w ostatnim (najbliżej mojego) Taylor i Dewon, nie leżało w moim interesie to, że oboje są w tym samym pokoju, bo Dewon jak i Taylor, ale jest jeszcze Brandon.
Każda sypialnia miała własną łazienkę, a oprócz tego w domu była jeszcze sala kinowa, sala gier, pokój eliminacyjny, a na zewnątrz basen, do którego będziemy mieli dostęp dopiero, gdy któraś z dziewczyn zostanie BWR (Bitch Who Rules – suka która rządzi), a to stanie się już jutro, po pierwszym zadaniu.
Ustaliliśmy, że najpierw pójdziemy się rozpakować, a za godzinę spotkamy się w salonie, aby się lepiej poznać. Była to okazja, żebym przynajmniej zapamiętała ich imiona, bo na razie rozróżniam Taylor’a, Brandon’a, Dewon’a, Cory’ego i Samuel’a.
Mój pokój jest bardzo ładny, w porównaniu do poprzedniego jest bardzo czysty, jasny, schludny i przytulny. Moje 3 walizki już stały u podnóża łóżka. Położyłam je na nim i zaczęłam wszystko wyjmować. Po upływie 40-stu minut były już puste, więc upchnęłam je na dnie dwóch szaf, które teraz miałam tylko do mojej dyspozycji. Nie było sensu się już przebierać, bo w takiej sukience ewidentnie spodobałam się facetom. Nie miałam nic więcej do roboty, więc wyszłam z sypialni z myślą, że będę pierwsza w salonie. Zdziwiło mnie, że już znajdowała się tam połowa osób, brakowało dziewczyn, dwóch wysokich, tego najniższego i blondyna. Zostałam ochoczo zaproszona do miejsca między Taylor’em, a Cory’m, więc nie mogłam narzekać. Dewon podał mi kieliszek szampan, gdy weszły Kennedy,a zaraz za nią Loren, ucieszyłam się ponownie, bo nikt nie udostępnił im miejsca tak jak mnie, ale zmartwiłam się bo przyszły tu razem, co oznacza, że mogły zawrzeć sojusz przeciw mnie. Okazało się, że nieobecni faceci są w większości fanami blondynki, można było się tego spodziewać.
Na początku rozmawialiśmy w grupach, ale tak nie było jak się poznać, dlatego usiedliśmy twarzami do siebie. Kennedy, która pewnie sądzi, że jest najmądrzejsza z nas wszystkich, zaproponowała grę w „prawda czy wyzwanie”. Aby zacząć, Samuel zgłosił się na ochotnika. Ta gra trwała dość długo, dlatego nie zdążyłam zająć miejsca osoby dawającej pytania i zadania. Pytania były z początku proste, jak skąd jesteś, ile masz lat itp. Okazało się przy tym, że jednak tylko ja mam 20 lat, dalej Michael, Eric i Josh mają po 21. Dylan, Dewon i Samuel 22, Loren i Brandon po 23, a Kennedy, Dylan i Taylor po 24, a co bardziej nieprawdopodobne to to, że tylko ja pochodzę z Londynu, większość jest z Manchester, Liverpool, Yorkshire, czy Cardiff. Dopiero po jakimś czasie więcej osób zaczęło brać wyzwania i jedno z nich dotyczyło mnie. Cory miał wykonać dla mnie taniec erotyczny. Jedyne co robiłam to tylko się śmiałam, razem z pozostałymi. Osobiście dwa razy wybrałam wyzwanie, wiem że, żeby wygrać muszę być bezwzględna i bezwstydna, po prostu muszę się zmienić. Moje pierwsze wyzwanie polegało na zlizaniu bitej śmietany z klaty Josh’a, a w ramach drugiego miałam pocałować w policzek każdego faceta w tym pokoju.
Jutro miało odbyć się pierwsze zadanie, gdzie zostanie wybrana BWR, większość osób poszła spać już przed północą, jednak ja nadal siedziałam w salonie z Cory’m, Samuel’em, Taylor’em i Dewon’em. Kennedy bardzo opierała się przed pójściem, bo najwidoczniej nie chciała zostawiać mnie samej z nimi. Głównie patrzyłam jak piją i coraz bardziej się odurzają, ale również bardzo dużo rozmawialiśmy, a cały ten czas sączyłam szampana, który ani trochę na mnie nie działa. Po godzinie 2.00 postanowiłam już iść spać. Pocałowałam Samuel’a i Taylor’a w policzek po czym skierowałam
 się do Dewon’a, który jednak miał inne zamierzenie. Gdy się nad nim pochyliłam, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować, nie opierałam się z kilku powodów. Po pierwsze to on od początku tego dnia mi się podobał, po drugie i tak nie będzie tego jutro pamiętał, a po trzecie to jestem tu po to żeby wygrać. Dewon może być w mojej grupie. Każdy facet musi czuć się kochany przeze mnie. Wszystko by wygrać.

---------------------------

Prosze bardzo! <3 Mam nadzieję, że się spodoba, bo naprawdę długo nad nim pracowałam :)
Znów zaniżam poprzeczkę, 10 komentarzy i następny rozdział ;D A pamiętajcie, że w 10 będzie już One Direction~!

10 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeje :D Wspaniały rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny! :* Ciekawa jestem, co będzie między główną bohaterką, a Dewonem :D
    i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww*.* Nie no coraz bardziej twoje opowiadanie mi się podoba :d Ogólnie czuje ze będzie się działo coraz więcej :P Fajnie to wszystko zaczęłaś :P Pierwszy dzień a główna bohaterka już się całuję no no jestem ciekawa co będzie dalej :P
    Kochana dużo weny czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :)
    Nigdy nie czytałam opowiadania o takiej tematyce czy jak to nazwać ale bardzo mi się podoba i czekam na coś nowego ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    jedna-twarz-dwa-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny? Nie mogę się doczekać, twoje opowiadanie jest epickie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :) Zaczęłam dopiero czytać i muszę przyznać, ze spodobało mi się. Nawet bardzo :) Dlatego już teraz cofam się do początku i czytam :D
    A tutaj czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam cieplutko <3
    @LoveWithHarold
    onewayoranother-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc to mnie przypadł zaszczyt bycia tym dziesiątym komentarze XD
    Bosko piszesz i czekam na następny = D
    http://wanna-reach-out-for-ya-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz, motywujesz!